Jako klient nie muszę się znać na wszelkich przepisach, szczególnie tych które mnie nie dotyczą. Tu w kontekście obrotu bronią, niech się tłumaczy handlarz w końcu to jego chleb.
Przychodząc do sklepu oddaję upoważnienie, płacę, otrzymuję fakturę i sprawdzam czy nr broni jest taki jak na FV. Koniec.
Czy w sklepie np. monopolowym kupując flaszkę dochodzisz skąd się wzięła banderola?
Interesuje Cię tylko twój dowód (jeśli wyglądasz na młodzika) i pieniądze za towar. Jego legalność gwarantuje mi sklep.
Analogicznie powinno być przy zakupie broni. To nie my mamy się znać na wszystkich przepisach. Uważam, że tak było by normalnie, ale to tylko moje zdanie.